Spacer po łąkach i nieużytkach

Co powiecie na popołudniowy spacer? Piękno przyrody wcale nie musi być w wielkiej formie wypielęgnowanego ogrodu, by je docenić.

Tym razem wybraliśmy się rodzinnie na zwykły spacer w okolicach domu. Żadnych parków, czy potrzeby wyjazdu poza miasto. Zwykłe wyjście po przedszkolu, po pracy.

Spacer po łąkach i nieużytkach - poznawanie przyrody z dziećmi
Spacer po łąkach i nieużytkach – poznawanie przyrody z dziećmi

Jeszcze jakiś czas temu idąc z dziećmi na taki spacer to my pokazywaliśmy im, że COŚ w trawie piszczy. Szczególnie, jeśli nie jest to wypielęgnowany trawnik spod kosiarki. Dzieci nieco podrosły i teraz to one pytają nas o otaczające nas życie.
– Mamo, zobacz, to stokrotki!
– A to, co to za kwiatek?

Dostrzegają kolory tam, gdzie inni widzą tylko nieużytki. Ale tak to właśnie jest. Nawet mieszkając w mieście, a może szczególnie wtedy, nie powinniśmy zapominać, że taka przyroda jest nam potrzebna do życia.

Po co? Różnorodność gatunkowa jest wspaniała, ale podchodząc do całej sprawy praktycznie nie chodzi tylko o to, by mieć możliwość oglądania kolorowych motyli, ważek, czy wielkich chrabąszczy. Ile roślin mamy wiatropylnych? Nie należą do nich te, na których nam bardzo zależy, czyli jabłonie, grusze, czereśnie, gryka, agrest, wiśnie, brzoskwinie, morele. Do ich zapylania potrzebne nam są owady zapylające, choćby pszczoły miodne, czy pszczoły samotnice, muchówki i trzmiele.

Populacja tych pierwszych znacznie się zmniejsza, a konsekwencje tego zjawiska mogą być opłakane dla całej populacji ludzkości. Może to górnolotne stwierdzenie, ale czy nie prawdziwe?

Jesteśmy uzależnieni od owadów zapylających, a te giną w ogniu pestycydów i innych oprysków stosowanych masowo przez rolników oraz posiadaczy ogrodów ozdobnych. Dzikie owady zapylające tracą siedliska z powodu wycinania krzewów i nieużytków między sadami, usuwania martwych pni i tworzenia sztucznych 'lasów’ w postaci brzozowych, czy wierzbowych pól.

Alternatywą są uprawy pozostawiające odpowiednią przestrzeń dla owadów. Rozrzucone kamienie, czy choćby gabionowe ogrodzenia, przestrzeń dla spróchniałego drewna i domki dla owadów. To właśnie muszą widzieć nasze dzieci, gdy idziemy na spacer. Nie faunę i florę, której należy się bać i którą należy tępić, lecz żyjącą z nami w symbiozie. Może i nie jest realne całkowite zaprzestanie stosowania chemii w ogrodach i rolnictwie, ale znaczące jej ograniczenie mogłoby wiele poprawić.

Jak myślicie? Warto?

One Thought to “Spacer po łąkach i nieużytkach”

  1. Ma

    Biologia w pigułce.Ale rzeczywiście,warto od najmłodszych lat zaszczepiać w dzieciach świadomość współistnienia na tej Niebieskiej Planecie.

Leave a Comment