Mijający powoli tydzień stanął pod znakiem rozpoczęcia sezonu wędrowno-wycieczkowego. Wśród wielu pomysłów szczególnie zabłysnął jeden – aktywny wypoczynek w górach. Jedną zresztą mamy całkiem blisko. Jedyne 40 km od Wrocławia wznosi się przecież szczyt Masywu Ślęży. Samotnie górująca nad okolicą góra Ślęża zachęca wielu mieszkańców Wrocławia i okolic do pieszych wędrówek.
Trzeba przyznać, że zamiłowanie do gór siedzi gdzieś we mnie od dawna. Ich majestat zachwyca, czasem onieśmiela, czasem wręcz przeraża… I to jest ten dreszczyk.
Dreszczyk, który niewątpliwie uwiódł także nasze dzieci.
Wycieczka z dziećmi na Ślężę gościła w naszych planach już od jakiegoś czasu. Niestety, do tej pory zawsze coś stawało nam na przeszkodzie. Musiał w końcu przyjechać w odwiedziny wujek Marcin, by udało nam się wszystkich zapakować w pojazdy i dojechać w pobliże szlaku turystycznego.
Plan wycieczki opracował wyżej wymieniony 😉 Wybór padł na malowniczy i usiany w wyższych partiach różnych rozmiarów skałkami i głazami szlak niebieski (Sobótka – Ślęża). Ponieważ jest to dość trudny szlak dla najmłodszych wędrowców, miejscami przesiedliśmy się na łagodną Drogę Piotra Włosta i podejście na szczyt wytyczone żółtym szlakiem. Wraz z dziećmi trasa ta wymagała od nas nieco ponad 2h.
Podczas naszej wycieczki najmniejszą wędrowniczką była nasza córka, która dopiero skończyła 4 lata i wśród rówieśników nie góruje wzrostem (jakieś 100 cm wzrostu). Do Drogi Piotra Włosta trzeba było prowadzić ją za rękę tylko okazjonalnie na niebieskim szlaku, jednak w jego górnej części roi się od skał i sporych kamieni. Zbyt często musiałaby być podnoszona na poziom wyżej, zbyt często musiałaby zadzierać nogi prawie pod szyję, by wspiąć się kawałek dalej. Nie wiem, czy po takim wysiłku byłaby w stanie zejść na dół.
Odcinek Drogi Piotra Włosta, który mieliśmy okazję zwiedzić był bardzo przyjemny – dość szeroki o łagodnym nachyleniu. Pozwolił dzieciom na chwilę wytchnienia przed wspinaczką na sam szczyt.
Podejście pod szczyt żółtym szlakiem (końcowy fragment żółtego szlaku Przełęcz Tąpadła – Ślęża) jest dość strome, ale realne do pokonania nie tylko dla małych dzieci, lecz także podczas wyprawy w góry z wózkiem.
Jak to nierzadko na tym świecie bywa, droga do celu okazała się bardziej wartościowa niż cel podróży. Jest co obejrzeć na szczycie Ślęży, nie przeczę. Problemem okazało się jednak przeludnienie. Podobnie jak wielu innych mieszkańców Wrocławia i okolic, Świdnicy i Dzierżoniowa, znaleźliśmy się w tym samym miejscu za sprawą wycieczki weekendowej (świątecznej?).
Tłok był spory. Biegające wokół i krzyczące dzieci (nie tylko nasze), zaprzęg husky’ch, bufet z grillem pod chmurką w roli głównej, palące się w środku dnia wysokim płomieniem ogniska i spora ilość najróżniejszej wielkości 'cywilnych’ grilli z wściekle gryzącym w oczy dymem.
Ale były lody.
Obejrzeliśmy panoramę morską ;), jak to określił Daniel, czyli Zalew Mietkowski, pomnik niedźwiedzia, wieżę widokową Kościoła na Ślęży i jego kryptę, i wynieśliśmy się stamtąd co prędzej.
Wpadniemy w innym terminie, aby dzieci mogły usłyszeć od nas też nieco na temat historii tego miejsca. A ta sięga daleko wstecz.
W dół nasza podróż ponownie prowadziła niebieskim szlakiem. Zboczyliśmy z niego tylko na chwilę, omijając bardziej niebezpieczne dla aktywnych dzieci fragmenty. Dzieciaki były jednak bardzo zadowolone z możliwości skakania po kamieniach i tak ogromnej różnorodności podłoża.
Oceniając wyprawę myślę, że warto dzieciom zorganizować podobne przedsięwzięcie. Aktywny wypoczynek w górach nie musi być jedynie domeną wycieczek wakacyjnych. Dzięki obecności Masywu Ślęży w panoramie województwa dolnośląskiego krajoznawcze wycieczki można organizować jeszcze przed dźwiękiem ostatniego dzwonka oznajmiającego nam wakacje. Wystarczy jeden dzień, by odpocząć od zgiełku miasta i nasycić zmysły.