Edukację ekologiczną wprowadzamy u dzieci od najmłodszych lat. Normalne jest segregowanie odpadów i odkładanie materiałów wtórnych do osobnego pojemnika, bądź domowy recykling papieru i plastiku. W tym roku postanowiliśmy jednak wprowadzić jeszcze jeden element eko: kompostowanie resztek organicznych.
Choć mieszkamy w bloku i mogłoby się to wydawać zbyt kłopotliwe, by ponownie wykorzystywać resztki organiczne, zdecydowaliśmy się właśnie na takie rozwiązanie. To przedsięwzięcie umożliwił nam przede wszystkim taras. Właśnie tam od wiosny stoi kompostownik.
Dziś dzieci wiedzą z czego rosną rośliny choć w podstawowej mierze. Bez znajomości procesów biochemicznych 😉 Resztki jedzenia zmieniają się za sprawą grzybów i bakterii w czarną glebę, z której ponownie rosną zioła, owoce i warzywa. Łodygi pomidorów ponownie trafiają do kompostownika.
Zamiast kupować nawozy sztuczne, przez które latem zielenieją nam jeziora, korzystamy z natury po wielokroć.
Odpady na kompost z domu i ogrodu według Daniela
- skórki od banana
- ogryzki od jabłuszek (a czasami wrzuca się je do królików)
- skórki od arbuzów
- stare listki i gałązki
- skorupki od jajek
- pestki tam się wrzuca jeszcze
- jeszcze co tam się jeszcze wrzuca?
- stare czekolady (może niekoniecznie – dodaje Mama)
Jak widać, ekologia dla dzieci nie musi być nudna. Wielozmysłowe poznawanie otaczającego nas świata przemawia do dzieci najsilniej, znacznie lepiej niż najbardziej barwne opowieści. A w tym przypadku dzieci oglądają poszczególne etapy procesu, mogą powąchać zapach resztek i świeżej ziemi, dotknąć kompostu i mieszkających w nim dżdżownic, a nawet posmakować roślin, które do budowy swych liści, łodyg i korzeni wykorzystały kompost.
Dla usprawnienia systemu nasz kompostownik stał się domem dla gromadki dżdżownic – kolejne zwierzaki domowe, które trzeba dokarmiać. Rosną nam dzieciaki, które nie boją się robaków, a jednocześnie ich nie krzywdzą. Z czasem te zachowania przekładają się na otoczenie i inne zwierzęta
Kompostowanie w domu
Odpady na kompost z domu i ogrodu
- obierki warzyw i owoców z wyłączeniem cytrusów z importu (spryskiwane są chemią, aby dotarły nietknięte zębem czasu)
- skorupki jaj (wysuszone łatwiej zmiażdżyć)
- fusy z kawy i herbaty bez kolorowych zawieszek (producenci zazwyczaj nie używają ekologicznych farb)
- karton (nie polecam gazet, bo nie wiadomo jakich używają tuszy drukarskich, część może zawierać metale ciężkie)
- popiół drzewny z kominka
- pędy roślin z ogrodu
- skoszona trawa (może być kłopotliwa, jeśli nie zapewnimy natleniania kompostu)
- gałązki
Zakładam, że kilku osobom może zaświtać w głowie myśl o własnym kompostowniku. Jeśli posiada się własny ogród, nie jest to problem. Zabudowa miejska stawia tu jednak przed nami pewne problemy.
Domowe kompostowniki o dizajnerskich kształtach mogą kusić eko freków. Fajnie wyglądają i zmieniają (tworząc przestrzeń) śmieci w nawóz. Problem jest jednak taki, że nasz kompostownik bardzo szybko się napełnił (230 l). Za pierwszym razem trwało to około półtora miesiąca. Po kilku miesiącach kompostownik został częściowo opróżniony i jeszcze szybciej wypełniony.
Być może powodem jest grysik ze sprasowanego drzewa, który dorzucaliśmy do kompostownika specjalnie dla dżdżownic. Potrzebują one celulozy do prawidłowego rozmnażania.
W naszym kompostowniku utrzymuje się również duża wilgotność, przez co jest bardzo ciężki. To jednak jest kwestia kompostowania pod chmurką. Być może inne modele kompostowników nie dopuszczają do tak dużego gromadzenia wody.
Mimo pewnych niedogodności, które może uda się wyeliminować, kompostownik uznaję za fajny element eko, jeśli tylko ma się na niego miejsce. Nawet najmniejszy model może dzieciakom pokazać w jaki sposób natura ulega ciągłym zmianom, choć modele obrotowe są tu chyba najbardziej obrazowe.
A co Wy myślicie na ten temat?
Pomysł oryginalny. Behawioralne podejście do tematu, oddziaływanie wielokierunkowe. I tak dziecko może nauczyć się patrzenia na zagadnienia z różnych perspektyw.
Brawo za pomysł.
Jaki originalny pomysl? Nic nowego. Nowe to sa kompostery kompostujace w ciagu z tego co pamietam pol godziny. W przypadku tego ze zdjecia zastanawia mnie tylko jak to wyglada w praktyce bo krecac tym bebnem kompost juz przetworzony miesza sie z nowo dosypanym.
Zaczynając od praktyki – ładujemy kompostownik, po załadowaniu czekamy na biodegradację materiału biologicznego. Naturalnie trwa to prawie dwa sezony, stąd w ogrodach przygotowuje się dwie pryzmy. W danym roku dokłada się materiał tylko do jednej pryzmy, a na drugiej dojrzewa kompost.
Obracanie kompostu pozwala dotlenić kompost, lepiej pracują bakterie tlenowe.
W pół godziny nie mają możliwości przeprowadzenia tego procesu, jeśli nie są to jakieś zmutowane bakterie, ale strach byłoby takie wypuścić w szeroki świat.
Rozkład materiału biologicznego można przyśpieszyć sztucznie, ale trudno nazwać to już kompostowaniem.
A jeśli chodzi o oryginalność? Domyślam się, że chodziło o zastosowanie kompostownika w mieście, na tarasie mieszkania poddaszowego.
I to właśnie jest oryginalne ,raczej rzadko spotykane ,w mieście nie bardzo nam się chce przetwarzać odpady.Ale tu widzę aspekt edukacyjny ,nie do przecenienia. CZYM SKORUPKA ZA MŁODU NASIĄKNIE ,TYM NA STAROŚĆ TRĄCI.Uczmy dzieci w miarę możliwości ,na przykładach ,bo cóż z teorii,kiedy czasem inaczej postępujemy.
Witam,
Gdzie można kupić kompostownik ze zdjęcia?
Pozdrawiam
Jest to kompostownik Keter Dynamic, o pojemności 230 l.
Niestety nie widać go w sieci. Kupiliśmy go jakieś 5 lat temu, więc może być już niedostępny. Ale jest sporo innych pomysłowych konstrukcji do wyboru.