Dziś nieco zaległy wpis. Domek dla skrzatów, jednak tym razem w moim wydaniu. W końcu chatki robiliśmy wspólnie z dziećmi. Ja przetestowałam jednak nieco inny sposób tworzenia tej kolorowej budowli.
Wcześniejsze chatki dla skrzatów możecie zobaczyć w poprzednich wpisach. Budowaliśmy je wspólnie z dziećmi, lecz malowanie pozostawiłam w ich rękach.
Tym razem chatkę przygotowałam sama, z nieco innej masy papierowej. Ze względu na niskie temperatury i powolne schnięcie uformowanej już chatki, zrezygnowałam z dodatku mąki do masy papier mache, korzystając z przepisu nr 2 na papier mache. Wcześniej była ona w składzie masy i chatki niezbyt pięknie pachniały w trakcie schnięcia.
Zrezygnowałam również z wykorzystania butelki PET jako szkieletu dla chatki. Trudno się ją wyciągało po wysuszeniu masy papier mache. Zastosowałam woreczek z kaszą gryczaną. Nie chodziło o jej właściwości higroskopijne, ponieważ została umieszczona w woreczku, lecz o możliwość jej wysypania z domku po wysuszeniu modelu. Większy woreczek umieściłam w ogonku grzybka, a mniejszy w jego kapeluszu.
Największy element, czyli ogonek grzybka, umieściłam na sitku do piasku. Zapewniło lepszą cyrkulację powietrza i szybsze schnięcie modelu.
Samo wykonanie chatki niczym więcej nie różni się od poprzednich zajęć plastycznych z dziećmi, możecie zatem prześledzić poszczególne etapy we wcześniejszym wpisie.
Chatka wysuszyła się znacznie szybciej niż poprzednio. Gdy tylko to nastąpiło, wystarczyło rozerwać woreczek z kaszą i ją wysypać.
Okazało się, że ten konkretny domek ma stać się schronieniem dla kucyków, w jakich ostatnio zagustowała nasza mała dziewczynka. Musiałam więc nieco poszerzyć wejście, żeby zmieściły się w nim figurki. Potrzebny był do tego ostry nóż.
Muszę powiedzieć ,domki są bardzo trwałe i każdy może być inny.Żadnej sztampy.