Od dwóch lat korzystamy z własnego kompostownika, a od półtora roku, co kilka miesięcy, z czarnego złota, czyli efektu kompostowania. Co najbardziej zadziwiające otoczenie, całość ma miejsce na miejskim balkonie, dzięki czemu nawet nasze 'miejskie’ dzieci mają możliwość poznania kręgu życia od podstaw.
Czym jest kompost? To naturalny nawóz organiczny, a jednocześnie prekursor recyklingu. Powstaje z materii organicznej, a więc roślinnych i zwierzęcych odpadków, które rozkładane są tlenowo przez szereg mikroorganizmów bytujących w glebie.
Przydaje się w każdym ogrodzie, tak tradycyjnym, jak i tym podniebnym, na balkonach i tarasach miast i miasteczek, wzbogacając podłoże dla kolejnych pokoleń roślin. Ale nie zawsze to jest najważniejsze, gdy w okolicy kręcą się przedszkolaki.
Osobiście korzystamy z kupionego kompostownika w postaci beczki, o czym przeczytacie w poprzednim wpisie: Edukacja ekologiczna – kompostownik i pożyteczne dżdżownice. Takie rozwiązanie było najlepsze na nasz balkon.
Świeżym kompostem dysponujemy co kilka miesięcy, i choć wydaje się to dziwne patrząc na płatki śniegu wirujące tuż za oknem pod koniec kwietnia, w ten weekend udało nam się przesiać kompost z ostatniego półrocza. Przez ostatnie miesiące odpadki wywoziliśmy do ogrodu rodziców, by w naszym kompoście było jak najmniej nieprzerobionych odpadków, ale i tak w beczce pozostało sporo gałązek, szyszek i żołędzi, które dzieci wrzuciły tam jesienią. Przez te kilka miesięcy nie ulegają rozłożeniu także skorupki jajek – widać je na zdjęciach w postaci jasnych punkcików.
Właśnie. Dzieci. Nasze kochane dzieci bardzo często zajmują się kompostem, a szczególnie mieszaniem śmieci łopatkami i obserwowaniem mieszkających w nim dżdżownic przy pracy.
Dochodzimy więc do meritum wpisu i pytania:
jak pozbyć się dżdżownic z kompostu i przenieść je do nowej porcji odpadków?
Dżdżownice w doniczkach nie przeszkadzają roślinom. Posilają się jedynie rozkładającymi się resztkami organicznymi, dzięki czemu nie uszkadzają korzeni. Ale jeśli nie będą miały co jeść… pójdą sobie na spacer. Nie wierzyłabym w ich możliwości, gdybym któregoś ranka nie znalazła jednej turystki na oknie połaciowym w pokoju dzieci.
Jak zatem przenieść hodowlę dżdżownic?
Miejsce w kompostowniku musimy podzielić na 2 części. W tradycyjnym kompostowniku łatwo to zrobić, ale u nas jest mały problem z miejscem i sposobem podzielenia beczki z mieszadłami wewnątrz. Miejsce dzielimy na dwie części za pomocą siatki o w miarę drobnych oczkach, aby mogły przejść przez nią dżdżownice kalifornijskie, ale nie przesypywały się śmieci. W jednej części kompostownika umieszczamy dojrzały już kompost, a do drugiej wrzucamy świeże odpadki.
U nas podział ten zapewnił koszyk wykonany z siatki. Na jego dno wsypałam niewielką warstwę kompostu, by zapewnić dżdżownicom nieco miejsca do wygodnego poruszania się 😉 Ważne, by ten koszyk osiadł na dnie kompostownika, i dżdżownice nie gromadziły się pod nim, tylko w jego wnętrzu. Nowe odpadki lądowały na tej warstwie karmiąc maleństwa.
Proces trwał tydzień, po czym nowy kompost, razem ze sporą gromadką dżdżownic, powędrował do osobnego pojemnika. Proces został powtórzony przez drugi tydzień i rzeczywiście, zdecydowana większość dżdżownic przeszła do nowego materiału na kompost. Część z nich pozostała jednak na zewnątrz siatki, ale tuż przy niej. Łatwo było je wybrać razem z częścią kompostu.
Dużo się mówi o pH ziemi ogrodowej (szczególnie jeśli posiada się borówki amerykańskie), dlatego sprawdziliśmy pH otrzymanego przez nas kompostu. Spodziewałam się kwaśnego, ale test wskazuje na obojętne 7.
Teraz pozostało już tylko sadzić w nim młode roślinki. Dokupimy torfu, zmieszamy, i otrzymamy świetne podłoże dla naszych warzyw i ziół.
A w kompostowniku? Nowa porcja w kręgu życia…
Bardzo ładny kompost, dodajcie jeszcze zdjęcie tego Waszego miejskiego lubczyku. Żeby do miasta po zielony lubczyk jeździć. Efekty dobrego gospodarowania odpadkami organicznymi widać w donicach.
Na razie mamy na balkonie jeden wielki bałagan. Dzieci chore, a doniczki w rozsypce. Jak się z nimi uporamy, to popstrykamy zdjęcia 😉