Festyn Muchoboru Wielkiego – 860 lat historii!

Z przyjemnością bierzemy udział z dziećmi w festynach i targach organizowanych we Wrocławiu z różnych okazji. Tym razem był to festyn z okazji 860-lecia Muchoboru Wielkiego. TYLE lat historii!

Może na temat historii Muchoboru wiele się nie dowiedzieliśmy, ale organizatorzy ewidentnie postawili na prezentację współczesnej odsłony Muchoboru Wielkiego. Na scenie zaprezentowały się osiedlowe zespoły, jak i osiedlowe przedszkola, można było postrzelać z łuku, jak i poznać naszego dzielnicowego – dla każdego coś ciekawego.

Z wrocławskimi festynami bywa różnie. Raz są zaskakująco absorbujące, a raz … no cóż, nie z tej bajki. Czasem całkiem smaczne, a czasem… zadymione. Tym razem wpisałabym festyn w tą lepszą listę.

O tematycznych stoiskach nie mogę napisać zbyt wiele. Tym razem byliśmy zajęci bardziej aktywnymi atrakcjami niż kramy. Zaczęliśmy oczywiście od dmuchańców. Na festynie było ich kilka, trzy dla najmłodszych i dwa dla starszych dzieci. A na dokładkę dmuchana ścianka wspinaczkowa i zorba, czyli wielka przeźroczysta kula, w której to dzieci wcielały się w rolę chomika. Nie z wszystkiego skorzystaliśmy, przede wszystkim za sprawą kolejek. Darmowe atrakcje dla dzieci nieodzownie się jednak z mini wiążą.

Gdy tylko odciągnęliśmy dzieci od rosnących w oczach kolejek do dmuchańców udało nam się obejrzeć inscenizację walki bractwa rycerskiego. Tłukli się nie na żarty! Tak na pewno odebrała to przedstawienie większość dzieci.

Niestety nie zdążyliśmy postrzelać z łuku, ani porzucać toporem. Dzieci zachwycił jednak huk wystrzałów i możliwość bijatyki! Dziecięcą zbroję przymierzyli i Łucja, i Daniel, chociaż na córeczkę była za duża. Nic nie widziała ;( Za to Daniel tłukł się z jakimś chłopcem!

Na festyn wybraliśmy się nie tylko dla przygotowanych przez organizatorów atrakcji. Także i my staliśmy się jedną z nich, a dokładniej nasz syn. Daniel wziął udział w swoim pierwszym publicznym występie, prezentując na scenie swoje przedszkole. Muchoborek reprezentowała spora grupa Sów, czyli najstarszych w przedszkolu dzieci, wykonując przed publicznością kilkuminutowy układ taneczny.

Wszystkie dzieciaki wyglądały na zadowolone i dumne! 😉

Dzieci uwielbiają służby mundurowe. Dla maluchów w wieku przedszkolnym mają one jeszcze ciekawą aurę: te pojazdy, możliwości i respekt. Dlatego za każdym razem musimy z dziećmi zobaczyć wszystkie sprzęty. Szkoda, że nie było strażaków, byli jednak policjanci na motorach z muchoborskiego komisariatu, WOPR z ratowniczą łodzią pontonową i, najciekawsza tym razem, Straż Miejska Wrocławia.

Dlaczego strażnicy miejscy budzili takie zainteresowanie? Pokazali to, co mają najfajniejszego w swoim asortymencie, i w przeciwieństwie do policjantów, byli bardzo rozmowni.

Pierwsze, co nas zainteresowało z atrakcji przygotowanych przez Straż Miejską, to pijackie gogle 😉 Chodzi o gogle, które symulują obraz po spożyciu alkoholu lub narkotyków. W kolejce czekało sporo dzieci, więc przymierzyłam je tylko na chwilę, bez pokonywania slalomu. Wrażenia? Podwójny, nieostry obraz, z którym trzeba było walczyć próbując się poruszać. Nam trafiły się najmocniejsze, po 'silnych narkotykach’. Panie proponowały nawet, żeby Łucja i Daniel poczekali na inną, słabszą parę, ale ze sporym zaskoczeniem podziwiały jak bezbłędnie dają sobie radę z slalomem. Podobno znacznie lepiej niż dorośli, ale pewnie sporą rolę odgrywała tu odległość oczu od pachołków 😉

Strażnicy przywieźli ze sobą również dwóch bardzo miłych swoich członków – piękne i spokojne konie wielkopolskie. Hit festynu. Dzieciaki oszalały na ich punkcie. I to nie tylko nasze. Jeździec Buczesa zadbał nie tylko o możliwość pogłaskania koni, ale także o wiedzę na ich temat.

To nie był pierwszy festyn na naszym osiedlu, i na pewno nie ostatni. Pewnie też nie raz będziemy na kolejnych odsłonach festynowych wrocławskich zabaw. Bo dlaczego nie?